Strona:PL Owidiusz - Przemiany.djvu/257

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Licząc zmarszczki w zwierciedle, Helena zgrzybiała
Dziwi się, że aż dwakroć[1] porwana została.
O mizerna starości, czasie niszczycielu!
Wy wszystkich do smutnego kierujecie celu,
Bo gdy człeka kłem wieku znacznie nadwątlicie,
Przychodzi śmierć powolna po należne życie.
I to ulega zmianom, co żywioły zowiem;
Jaką przechodzą kolej, słuchajcie: opowiem.
W wiecznym świecie ciał płodnych dwie mieszczą się pary:
Jedna, ziemia i woda, własnemi ciężary
Na dół świata opada; druga para letsza,
To jest, powietrze z ogniem, czystszym od powietrza,
Tryska w górę, a lubo przestwór je odłącza,
Wszystko z nich się poczyna, wszystko w nie się zsącza.
Tak ziemia, gdy rozmięknie, w wodę się rozcieka,
Tak woda rozrzedzona w powietrze ucieka;
Tak powietrze, gdy zrzuci wszelki ciężar z siebie,
Miesza się z lekkim ogniem na najwyższem niebie.
Takież wstecznie żywioły przechodzą koleje;
Bo powietrzem się staje ogień, gdy zgęstnieje,
Wodą gęste powietrze, ziemią woda gęsta.
Nic nie trwa w swoim kształcie, a kolej jest częsta,
Bo natura-mistrzyni zawsze coś odnawia
I tak jedne postaci drugiemi poprawia.
Żadna nie może zginąć cząstka przyrodzenia,
Tylko się przeobraża i w nową przemienia.

  1. Helenę, jeszcze dziewicą, porwał Tezeusz, ale odbili ją bracia Kastor i Polluks; po raz wtóry dała się porwać Parysowi, dając tem powód do wojny trojańskiej.