Strona:PL Owidiusz - Przemiany.djvu/184

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Gdy mu w górze krew skrzepła, został w głaz zmieniony.
Dotąd w morzu Eubejskim jest niewielka skała,
Co po dziś dzień Lichasa imię zachowała.
Pozostał jeszcze na niej ślad rysów człowieka,
A nieśmiały ją żeglarz omija zdaleka,
Ale ty, synu boga, co pioruny miecie,
Ściąwszy sosny rosnące na wysokiej Ecie,
Wznosisz stos, a oddawszy łuk, kołczan i strzały,
Które drugi raz[1] Troi zgubnemi być miały,
Każesz Filoktetowi pochodnię podłożyć.
Gdy się wokoło stosu zaczął ogień srożyć,
Wierzch jego wielki Alcyd lwią skórą odziewa
I z maczugą pod głową kładzie się na drzewa
Spokojnie, jakby spoczął w biesiadników gronie,
Pośród czar, winem pełnych, różą wieńcząc skronie
Już zawziąwszy się, ogień ze wszystkich stron huczał
I temu, co nim gardził, dotkliwie dokuczał.
Przelękli się bogowie o mściciela ziemi[2];
Jowisz do nich z radością przerzekł słowy temi:
»Niebianie! wasza trwoga jest dla mnie rozkoszą
I wdzięczne się uczucia w sercu mojem wznoszą,
Że pamiętnego ludu królem, ojcem słynę,
Że widzę waszą łaskę na moją rodzinę.
Choć na nią Herkul czyny wielkiemi zasłużył,
Nie przeto jam się u was, mili, nie zadłużył.
Lecz ogień mu nie szkodzi, wasza trwoga płona:

  1. Pierwszy raz, kiedy H. sam zdobył Troję, i powtórnie w wojnie Trojańskiej; por. XLVIII.
  2. Herkules jest »mścicielem ziemi«, gdyż ją uwolnił od wrogich potworów zwierzęcych i ludzkich.