Strona:PL Owidiusz - Przemiany.djvu/172

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

W rozpaczy po tej stracie Dryady bez zwłoki
Przywdziewają żałobę i twarz łzami roszą
I Cererę o karę na zbrodniarza proszą.
Słucha ich próśb bogini, a na jej skinienie
Pole, zbożem okryte, silne zdjęło drżenie.
Wynajduje Cerera męczarnie bez miary,
Lecz jeszcze zbrodnie jego większej godne kary:
Głód mu przeznacza, a gdy wyroków rozkazem
Nigdy Cerera z Głodem nie może być razem,
Do jednej z nimf Oread rzecze słowy temi:
»Jest miejsce na granicach mroźnej Scytów ziemi,
Puste, smutne, jałowe; drzew i zboża niema.
Mieszka tam tylko Przestrach, Biadość, gnuśna Zima
I Głód nigdy niesyty, wyschły, zimny, blady.
Ten niech w pierś świętokradcy przeleje swe jady,
Niech się wzrostem pokarmów wzmoże jego siła;
Bodajby nawet moją potęgę zniszczyła!
Jeśli ci długość drogi zbyt straszną się zdaje,
Weź mój wóz, zaprząż smoki, leć w scytyjskie kraje!«
Wsiada nimfa i z wozem w powietrze się wznosi.
Kieruje rącze smoki ku północnej osi,
Dopiero je wstrzymała na górskim Kaukazie.
Tam widzi Głód, jak w polu przy ogromnym głazie
Rwie rośliny i zęby rzadkiemi je ścina;
Włos jego najeżony, twarz chuda i sina,
Sczerniałe zęby, wklęsłe oczy, usta zbladłe.
Przez grubą skórę widać wnętrzności zapadłe;
Pierś tylko wisi, uda nie pokrywa ciało.
Gdzie brzuch, tam miejsce tylko na brzuch pozostało.
Sterczy kolano, członki przedłuża schudnienie
I nad miarę napuchłe wystają golenie.