Strona:PL Owidiusz - Przemiany.djvu/080

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Bijąc wodę skręconem w półkole ogonem,
I znaczy ślad po sobie na morzu spienionem.
Tym sposobem majtkowie, w delfinów zmienieni,
Pluskają się i skaczą po wodnej przestrzeni.
Raz się do dna zanurzą, to grzbiet fali muszczą,
I zaczerpane morze nozdrzami wypuszczą,
Igrając przy okręcie swem rozkosznem ciałem.
Z dwudziestu towarzyszy sam jeden zostałem.
Strwożonemu łagodną bóg pociechę niesie.
— »Rzuć trwogę — rzekł — do Naksos płyńmy, Acetesie!«
Zaledwie tam przybyłem, szczęściem niespodzianem
Bakchus raczył mię swoim mianować kapłanem«.
»Milczałem, gdyś mi zmyślał niedorzeczną powieść —
Rzekł Pentej — lecz dziś prawdy trzeba jawnie dowieść.
Porwijcie go i karą, zbrodniom równającą,
Dręczcie; straszliwe męki niechaj w Styks go wtrącą!«
Słudzy biorą kapłana Bakchusa tajemnic
I okutego w więzy wtrącają do ciemnic,
A pełniąc, co okrutny nakazał im sędzia,
Sposobią miecz i stosy i śmierci narzędzia.
Nagle drzwi się otwarły i spadły kajdany
I sam wyszedł z więzienia kapłan, nie poznany.
Nie przestał na tem Pentej; już sługom nie każe,
Lecz sam idzie, gdzie stały Bakchusa ołtarze,
Na góry Cyteronu, gdzie bijąc w niebiosy,
Rozlegały się huczne Bakchantek odgłosy.
Jak gdy z daleka trąbę wojenną usłyszy,
Drży rumak niecierpliwy i za wojną dyszy:
Tak słysząc, jak się wkoło krzyki rozlegały,
Zawrzał ognisty Pentej nowemi zapały.
W połowie Cyteronu, w dość obszernem kole