Przejdź do zawartości

Strona:PL Ossendowski - Daleka podróż boćka.djvu/90

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.



ROZDZIAŁ IX.
OSTATNIA PRZYGODA.

Coraz częściej spoglądały boćki na niebo.
Słońce piekło, jak zwykle, a, może, nawet jeszcze goręcej, bo trawy pożółkły, drzewa opuściły liście wyschnięta zaś na kamień ziemia pękać zaczęła. Coraz częściej jednak mgiełka przysłaniała złotą tarczę słońca.
Od wschodu napływały białe i żółte chmurki, gromadziły się w wielkie zwały, nabierając ciemnej, prawie czarnej barwy.
W chmurach migotały chyże, blade błyskawice bez grzmotów i bez deszczu.
Chwilami mknął powiew wichru.
Jeden tylko krótki poryw, lecz drzewa chylić zaczynały swe korony, trze-