Strona:PL Oscar Wilde - Portret Dorjana Graya.djvu/70

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Bo wiele z nich kochałem, Dorjanie.
— O, tak, straszne dziewczyny o farbowanych włosach i malowanych twarzach.
— Nie oburzaj się na farbowane włosy i malowane twarze. Mają one niekiedy dziwny urok, — rzekł lord Henryk.
— Żałuję, że opowiedziałem ci o Sybilli Vane.
— Musiałeś mi opowiedzieć, Dorjanie. Przez całe życie będziesz mi opowiadał o wszystkiem, co robisz.
— Tak, Harry, i ja tak sądzę. Muszę ci o wszystkiem opowiadać. Masz nade mną dziwną moc. Jeśli popełnię kiedyś przestępstwo, przyjdę do ciebie i wyspowiadam się. Ty mnie zrozumiesz.
— Ludzie jak ty — swawolne promienie słoneczne życia — nie popełniają przestępstw, Dorjanie. Mimo to dziękuję ci za komplement. A teraz powiedz mi — daj mi proszę cię zapałki, dziękuję, — jaki jest twój rzeczywisty stosunek do Sybilli Vane?
Dorjan zerwał się i zawołał z rumieńcem na policzkach i z płonącemi oczyma: — Harry! Sybilla Vane jest święta!
— Tylko święte rzeczy zasługują na to, aby ich dotykać, — rzekł lord Henryk głosem dziwnie patetycznym. — Ale dlaczego się przejmujesz? Jestem przekonany, że pewnego dnia będzie należała do ciebie. Kiedy człowiek kocha, łudzi najpierw siebie, potem innych. Świat nazywa to romansem. Zapewne poznałeś ją już?
— Oczywiście poznałem ją. Pierwszego wieczora, gdy byłem w teatrze, ten obrzydliwy Żyd przyszedł do mnie po przedstawieniu i zaproponował, że zaprowadzi mnie za kulisy i przedstawi Julji. Byłem wściekły, oświadczyłem mu, że Julja nie żyje od wieków, a ciało jej leży w marmu-