Strona:PL Oscar Wilde - Portret Dorjana Graya.djvu/208

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

które zaspokajały raczej dumę, niżeli namiętność, obdarzające ducha przyśpieszonem tętnem radości, większej radości, niżeli dawały lub mogły dawać zmysłom. Ale ten grzech nie należał do ich rzędu. To był grzech, który trzeba było wypędzić z duszy, uśpić makiem, zdławić, aby samemu nie zostać zdławionym.
Gdy wybiło pół do dziesiątej, potarł czoło dłonią, wstał szybko i ubrał się z większą niż zwykle starannością, wybierając długo krawat i szpilkę i kilkakrotnie zmieniając pierścienie. Siedział też długo przy śniadaniu, kosztował rozmaitych dań, rozmawiał ze służącym o nowych liberjach, które chciał zamówić dla służby w Selby, i przejrzał korespondencję. Przy niektórych listach uśmiechał się. Trzy z nich rozgniewały go. Jeden przeczytał kilkakrotnie i podarł go potem z wyrazem zniecierpliwienia na twarzy. — Straszną jest pamięć kobiet! — jak powiedział kiedyś lord Henryk.
Wypiwszy filiżankę czarnej kawy, otarł wolno usta serwetką, skinął na służącego, aby zaczekał, usiadł przy biurku i napisał dwa listy. Jeden wsunął do kieszeni, drugi podał służącemu.
— Zanieś to na Hertford Street 152, Franciszku, a gdyby mr. Campbella nie było w domu, zapytaj o jego adres.
Kiedy pozostał sam, zapalił papierosa i zaczął rysować na kawałku papieru, najpierw kwiaty, potem szczegóły architektoniczne, wreszcie twarze ludzkie. Nagle spostrzegł, że każda twarz, którą narysował, miała jakieś fantastyczne podobieństwo z Bazylim Hallwardem. Zmarszczył brew, wstał, podszedł do szafy z książkami i wziął na ślepo jakiś tom. Był zdecydowany nie myśleć o