Strona:PL Oscar Wilde - Portret Dorjana Graya.djvu/191

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Nie chcę o tem nic wiedzieć. Lubię plotki o innych ludziach, ale plotki o mnie samym nie interesują mię wcale. Brak im wdzięku nowości.
— To cię musi interesować, Dorjanie. Każdy gentleman interesuje się swoją dobrą sławą. Nie wolno ci znosić, aby mówiono o tobie jako o człowieku podłym i niegodnym. Oczywiście masz swoje stanowisko, swój majątek i tak dalej. Ale stanowisko i majątek nie są wszystkiem. Nie zapominaj, że nie wierzę we wszystkie te pogłoski. W każdym razie nie mogę w nie uwierzyć, kiedy cię widzę. Grzech jest czemś, co musi się wyryć na twarzy człowieka. Niepodobna go ukryć. Mówi się o tajemnych występkach. To nie istnieje. Jeśli nędznik popełnia występki, widać to w linjach jego ust, w zapadłych powiekach, nawet w kształcie dłoni. Ktoś — zamilczę jego nazwisko, ale ty go znasz — zgłosił się do mnie w zeszłym roku, żeby go malować. Nie widziałem go nigdy przedtem, nie słyszałem o nim nigdy przedtem, choć potem wiele o nim słyszałem. Ofiarował mi olbrzymią zapłatę. Odmówiłem. W kształcie jego palców było coś, czego nienawidziłem. Teraz wiem, że postąpiłem wobec niego słusznie. Życie jego jest okropne. Ale ty Dorjanie, z twą twarzą czystą, promienną, niewinną, z twą cudowną, niezmąconą młodością — o tobie nie mogę w nic uwierzyć. Ale widuję cię rzadko, nie przychodzisz już do mojej pracowni, a gdy cię nie widzę i słyszę te wszystkie wstrętne rzeczy, które mówią o tobie, nie wiem, co o tem sądzić. Co to znaczy, Dorjanie, że człowiek taki jak książę Berwick opuszcza pokój w klubie, gdy ty wchodzisz? Dlaczego tylu gentlemanów w Londynie nie bywa w twoim domu, ani nie zapra-