Przejdź do zawartości

Strona:PL Orkan - Warta.djvu/113

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Nie wierzę, by Gdańszczanie, naród z tradycji kupiecki, skłonni byli dać się pojąć bezpłodnemu szowinizmowi. Jeśli będą widzieć interes, jak ongi, we współżyciu z Rzecząpospolitą, stosunki ułożą się same przez się ku obopólnemu spotężnieniu życia.
Cóż — składy na Motławie, które kiedyś mieściły sterty wywożonej pszenicy polskiej, dziś mieszczą przywiezione towary z za oceanu. Sławna dźwignia drewniana, która kiedyś ładowała na okręty zboże, len, sól i inne bogactwa Polski, dziś wyładowuje towar obcy.
Uważam, iż tu na Motławie — na tej dźwigni jest sedno, punkt zwrotniczy kwestji polsko-gdańskiej.
Do Wolnego Miasta należą położone na zachód nadbrzeżne miejscowości kuracyjne: znana z historji Oliwa i głośny nowocześnie Sopot. To skupowisko will, parków, hoteli, ładnych tennisowych placów i czysto zamiecionej plaży, ściągało i ściąga dotąd, niejako berlińska Abacja, szukającą przy wywczasach wygód naszą plutokrację żydowską.
Koniec parku Sopotu nad brzegiem jest granicą Wolnego Miasta. Tu, nad kładką strumienia, pod lesistem zboczem, stoją naprzeciw siebie dwaj celnicy. Poczyna się brzeg polski.