Strona:PL Or-Ot - Poezje.djvu/160

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

By piersi wolnych swemi stopy zdeptać,
Kark wtłoczyć w jarzmo — ciepłą, krew ich chłeptać,
I niezliczoną, swoich hord nawałą,
Zalać i zburzyć grecką ziemię całą.

Rącze jak wicher Demarata posły,
Zapowiedź burzy Helladzie przyniosły,
On, nim wstąpita na brzeg perska noga,
Słał wieść, choć sługą dziś ojczyzny wroga,
Choć psem jest podłym na tyrana sforze,
Nie chce okutej w niewoli obrożę
Ujrzeć swej ziemi — ani lud swój hardy,
Z piętnem szyderstwa, hańby i pogardy.

Do Aten greckie powracają szpiegi...
Ile fal morskich tłucze się o brzegi,
Ile gwiazd płonie w letni wieczór blady,
Ile ziarn piasku na polach Hellady,
Eolskie niwy ile kłosów rodzą,
Tylu żołdaków pod Xerxesa wodzą.

Wiatr wieści niesie coraz krwawszej treści:
W błękity niebios bije płacz niewieści,
Tylko Spartanki dumne i posępne
Milczą... ich serca trwodze niedostępne.
One swobodnej Grecyi córy wolne,
Raczej w pierś własną ostry miecz wbić zdolne,
Raczej paść trupem u rodzinnych progów,
Niźli shańbione pójść na łoże wrogów.