Strona:PL Or-Ot - Poezje.djvu/028

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

A serce wróży zcicha
Dziecięcych marzeń skon!

Lecz tybyś, jako duch,
W koronie gwiazd na skroni,
Mnie — w kraje światów dwóch
Po rojeń wiodła toni —
W świat, kędy władnie Bóg,
I w świat, gdzie walczą ludzie —
Gdybym, o, śnie mój, cudzie,
Gdybym ci wierzyć mógł!


VII.

Ławeczka nasza skromnie stała
Pod lipą starą
I białym kwiatem wciąż sypała
Nad cichą parą.
Ach, wtedy pełna czaru była
Miłości czasza,
Gdy się tak cudnie ukwieciła
Ławeczka nasza!

I przyszła zima w srebrnym śniegu,
W dyamentach szronu,
I brzmiała z wiatrem w drzew szeregu
Hymnami zgonu.
Ale mnie jednak piekły żarem
Twoje usteczka —
I zawsze cudnym lśniła czarem
Nasza ławeczka.

Dziś znowu dawna wraca wiosna
Z zielenią, z kwiatem,
Upajająca pieśń radosna
Polata światem;
Ale już znikły twoje usta
I wyschła czasza! —