Strona:PL Oppman Artur - Monologi II.djvu/043

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

A zaś potem, już po ślubie:
Pójdź — zawoła — mój cherubie!
Sama sprawdź — czym chwat?

Łap sny złote, łap,
Tylko nie bądź gap,
Marzy gaszek w swojej łodzi —
Chyli głowę pan dobrodziej
I do Wisły: klap!

A w przystani krzyk:
Gwałtu! Kajtuś znikł!
Wyciągnęli nieboraka,
Kapie z niego jak z przetaka...
To przygoda: pik!

Wszystko mniejsza lecz
Dar jej płynie precz,
A że Kajtuś pełen cnoty
Po kąpieli wpadł w suchoty —
To niewielka rzecz!

Ziemię zdobi śnieg,
Jakby srebrny ścieg,
Tkliwy gaszek łyżwy chwyta,
Rżnie ochoczo, ani pyta,
I na lód już wbiegł.

Czyni różne pas,
Że aż serce drga,
Chociaż kaszle, choć krwią pluje,
Wciąż zawzięcie holendruje —
Zwija się jak ćma!

Wtem na ziemię brzdęk,
Aż lód twardy pękł,