Strona:PL Oppman Artur - Monologi II.djvu/019

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wtem błysnął promień bladego księżyca:
Gwałtu! poznałem mojego rodzica...
Co się tam potem stało jeszcze w domu —
Nie chcę szeroko powiadać nikomu...
Były kilimki, hajduki, nahaje, —
Cóż ztąd wynikło? Jakże wam się zdaje?
Do dzisiaj szramy noszę... nie na twarzy...
Gdy o tem wspomnę jeszcze dziś mnie parzy...
Stąd sens moralny, pełny szczerej prawdy:
Nie wierz niewieście, bo oszuka zawdy!