Strona:PL Oliwer Twist T. 2.djvu/212

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wspomnienie jego ostatniego odjazdu, a to się jéj niezdawało rzeczą przyzwoitą i godną do siebie go przywoływać, gdyż — a na tę myśl łzy się jéj z oczu potoczyły, — przez ten czas mógł już o niéj zapomnieć i w sposób inny być szczęśliwym.
Dręczona temi rozmaitemi, przeciwnemi myślami, skłaniając się to do tego, to do owego zamiaru, to znów jeden i drugi odrzucając, w miarę jak jéj dalsza rozwaga te zamysły w tém lub owém świetle ukazywała, Rózia przepędziła noc niespokojną, bezsenną, a rozebrawszy nazajutrz rano raz jeszcze wszystko dokładnie, w rozpaczy swojéj do tego ostatecznego postanowienia sie skłoniła, aby Henryka Maylie wciągnąć w tajemnicę.
— Będzie to dla niego bardzo przykro, niemiło raz jeszcze do mnie się zbliżyć, — pomyślała sobie, — czyż to jednak dla mnie jeszcze przykrzéj i boleśniéj nie będzie? A może też i on nieprzyjdzie; może on mi tylko odpisze;.... albo też może sam przyjdzie, lecz umyślnie mię unikać będzie, aby ze mną niemówić,.... jak to podczas swego odjazdu uczynił; nawet mi ani przez myśl nieprzeszło, że on to uczyni. Było to jednak daleko lepiéj dla nas obojga,.... daleko lepiéj!
Rózia przytém pióro na bok odłożyła i cokolwiek się obróciła, aby ten papier nawet, na którym do niego pisała, łzy w oczach jéj drżącéj niewidział.
Już po raz dwudziesty pióro do ręki wzięła, tylekroć razy na powrót ono odkładając i pierwszy zaraz wiersz swego listu, ciągle na nowo układając, za każdą razą na nowo rozważała, odrzucała, nienapisawszy jeszcze ani jednéj głoski nawet, gdy Oliwer, który się ze starym Giles na miasto był wybrał, i przez kilka