Strona:PL Oliwer Twist T. 2.djvu/141

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Ja sądziłem, że te kobiety za nadto wiele i głośno rozprawiają, aby robotę swoję dobrze i dokładnie uskutecznić mogły, moja kochana.
Odpowiedział Bumble, spoglądając z pod oka na kilka kobiet starych w praczkarni, które koło balii stały i tą pokorą i uległością żonie gospodarza zawiadującego domem roboczym nadzwyczajnie uradowane się być zdawały.
— Tobie się zdawało, że za wiele rozprawiają? — odparła pani Bumble; — a tobie co do tego?
— Ja tylko chciałem, moja droga...... — ośmielił się Bumble pokornie zarzucić.
— Co tobie do tego, pytam cię? — powtórzyła pani Bumble głosem donośniejszym.
— To prawda, ty jesteś tutaj panią, moja droga, — odrzekł Bumble nieśmiało, — ale ja myślałem, że ciebie tutaj właśnie niema.
— Posłuchajże mię teraz, panie Bumble, — odparła jego luba małżonka, — my tu ciebie wcale niepotrzebujemy, i radzę ci, abyś się raz odzwyczaił nos twój do rzeczy wścibać, które do ciebie wcale nienależą; wszyscy ludzie z całego domu tylko się z ciebie śmieją i szydzą, jak tylko oczy od nich odwrócisz; co chwila na głupca się wystawiasz. Idź precz! ruszaj!
Bumble, którego palce świerzbić zaczęły, widząc, że te stare czarownice głowy postykały, i pomiędzy sobą szeptać i złośliwie uśmiechać się zaczęły, wahał się na chwilę.
Lecz pani Bumble, któréj już cierpliwości brakło, chwyciła za wielki garnek zagotowanych mydlin, i