Strona:PL Oliwer Twist T. 2.djvu/125

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

dostępne. Lecz ci krewni są dumni, a ja nie chcę wstąpić pomiędzy tych, i wmięszać się do ich grona, którzy ze wzgardą na tę matkę patrzą, co mnie życie dała, ani téż niełaski, odrazy ich ściągnąć na syna téj, która z taką dobrocią i łaskawością miejsce téj matki mnie zastąpiła! Słowem, — dodała dziewczyna, odwracając się od niego, czuła bowiem, ze ją stałość opuszcza; — słowem, na mojém imieniu cięży plama, za którą świat i niewinnego karze. Niechcę ja tego przekleństwa i wyrzutu dziedzictwem jakiéj innéj istoty uczynić, i wolę go sama znieść i przecierpieć, przeboleć.
— Jeszcze jedno,.... jedno słóweczko, najdroższa Róziu! jedno tylko jeszcze! — zawołał Henryk, padając przed nią na kolano. — A gdybym téż nie był szczęśliwym, to jest mniéj szczęśliwym,.... w tém zrozumieniu, w jakiém świat wielki to słowo: szczęście bierze,.... gdyby życie spokojne, ciche, nieznane udziałem moim było,.... gdybym był istotą biedną, opuszczoną, samotną, słabowitą,.... powiedz mi, czybyś się i wtedy była odemnie odwróciła? lub téż prawo moje do bogactw i dostojeństw to wahanie się, ten opór w sercu twojém wywołało?
— Nie zmuszaj mię do odpowiedzi,.... nie nalegaj na mnie, — odpowiedziała Rózia; — tego pytania w tym przypadku niema i nigdy nie będzie. Jest to niegrzecznie z twéj strony odpowiedzi na to koniecznie teraz odemnie wymagać.
— Jeżeli odpowiedź twoja będzie taka, jakiéj się nawet spodziewać ośmielam, — odparł Henryk, — więc promień szczęścia na samotną, pustą drogę mego życia rzuci, i ciemną ścieżkę, którą mam iść, oświeci.