Strona:PL Oliwer Twist T. 1.djvu/387

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

obiema rękami, gdy przelękniony z kanapy się zerwał.
— Gdzie?
— Tam,.... tam! — odpowiedział Monks, mając oczy w przeciwną ścianę wlepione. — Cień jakiś;.... widziałem wyraźnie cień kobiety w płaszczu i kapeluszu, mknącéj wzdłuż ściany gdyby widmo jakie!
Żyd go natychmiast puścił, i wypadł wraz z nim do sieni. Świeca, która się przy tym przeciągu powietrza mocno już upaliła, stała na témże samém miejscu, na którém ją postawiono, i oświecała schody próżne i ich własne, pobladłe twarze. Długo z natężeniem nadsłuchiwali, lecz milczenie głębokie tak w domu jak i po za domem panowało.
— Musiało ci się chyba coś przywidzieć, mój drogi!
Zawołał w końcu Żyd, podejmując świecę, i zwracając się do swego towarzysza.
— Jabym na to przysiągł, żem coś widział! — odpowiedział Monks, drżąc na całém ciele. — Gdym ono po raz pierwszy spostrzegł, stało ku nam nachylone;... gdym krzyknął, cofnęło się natychmiast i znikło.
Żyd spojrzał z pogardą na wybladłe oblicze swego towarzysza, i powiedziawszy mu, aby się za nim udał, jeżeli chce, wszedł po schodach na górę.
Przejrzeli wszystkie pokoje;...... wszystkie były zimne, puste, gołe.
Zeszli do sieni, a nawet i do piwnicy.
Pleśń zielona pokrywała nizkie ściany, a ślady ślimaków pełznących połyskiwały w płomieniu świecy, lecz wszędzie było tak spokojnie i cicho, jak w grobie.
— Cóż teraz myślisz? — zapytał Żyd swego to-