Strona:PL Oliwer Twist T. 1.djvu/321

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

w głowie kręcić zaczęło, zimny pot wystąpił na jego czoło i wybladłe, zsiniałe oblicze, nogi pod nim zadrżały, a on padł na kolana.
— A wstaniesz ty! — zawołał Sikes po cichu na niego, drżąc z wściekłości, i dobywając z kieszeni pistoletu, — wstań! jeżeli niechcesz, abym ci łeb natychmiast roztrzaskał.
— Ach, błagam Was na miłość Boga! puśćcie mię, puśćcie! — żebrał Oliwer; — pozwólcie mi z tego miejsca uciec i gdziekolwiek bądź w polu życie zakończyć! Ja nigdy już do Londynu nie powrócę!.. nigdy! przenigdy! O błagam was! miejcie litość nademną! i nie każcie mi kraść i rabować! Zaklinam was na wszystko, co wam najdroższego na świecie;... na wszystkich świętych i aniołów w niebie, miejcie litość nademną!
Lecz ów człowiek, do którego się chłopczyna z prośbą swoją rzewną zwrócił, wyzionął okropne przekleństwo, kurek od pistoleta naciągnął, i byłby mu niebawem w łeb wypali, gdyby Tobijasz jego ręki z pistoletem nie był odtrącił, Oliwerowi gęby nie zatkał, i ku domowi go z sobą nie powlókł.
— Cicho! — zawołał Crackit, — i nie piśnij ani słowa!.... Jeżeli najmniejsze słówko jeszcze mrukniesz, to ja sam takiém uderzeniem w łeb z tobą skończę, że cię bez najmniejszego hałasu djabli wezmą, ani będziesz wiedział kiedy! a to się stanie daleko ciszéj, bezpieczniéj i ładniéj... A teraz, Billu, wyważ okienicę..... On już teraz będzie spokojny i powolny;.... założę się z tobą o niewiedzieć co. Widziałem ja już starszych drabów od niego, którzy się tak zimnéj nocy jak