Strona:PL Oliwer Twist T. 1.djvu/298

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Bardzo dobrze!
Odpowiedział rozbójnik, ścisnąwszy Oliwera mocniéj za rękę, i przytknąwszy ujście od lufy pistoletu tak blizko do głowy chłopca, że téj chwili mimowolnie z trwogi wykrzyknąć musiał:
— Jeżeli więc choćby jedno słówko piśniesz, będąc ze mną w drodze, wyjąwszy jeźli do ciebie przemówię,.... to ten cały nabój natychmiast w twój łeb się dostanie!.... jeżeli ci się więc przypadkiem bez pozwolenia mówić zachce,.... zmówże pierwéj modlitwę! pamiętaj!
Temu napomnieniu przyjaźnemu towarzyszło przekleństwo i spojrzenie groźne na biednego chłopca, dla powiększenia wrażenia i skutku onegoż; poczém Sikes daléj mówił:
— O ile wiem, to niema nikogo, coby się o ciebie bardzo troskliwie dopytywał, choćby cię to nieszczęście rzeczywiście spotkało; mógłbym sobie zatém oszczędzić tego djabelskiego zachodu i pracy, aby ci to wszystko wykładać,.... czynię to jednak dla twego własnego dobra. Czy mię rozumiesz?
— Krótko mówiąc, znaczenie tego wszystkiego jest to, — ozwała się Nancy, mówiąc z wielką uroczystością, i marszcząc brwi z pogardą na Oliwera, jakby przez to uwagę jego na swe słowa ściągnąć chciała, — że gdyby mu kiedyś na myśl wpadło skrzyżować jakim kolwiek bądź sposobem to przedsięwzięcie, któreś sobie zamierzył, więc się o to postarasz, aby już ani słowa więcéj w życiu swojém niewymówił, strzeliwszy mu w łeb, i narażając się na niebezpieczeństwo wiszenia na szubienicy za tę zabawkę, grożące ci już i tak co