Przejdź do zawartości

Strona:PL Oliwer Twist T. 1.djvu/222

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— O prawda! wy kobiety zawsze tylko jedno macie na myśli! — odparł Sikes opryskliwie. — Piękne chłopaki?.... Ani wspominać o nich niewarto, gdyż oni jakby już nie żyli.
Zdawało się, iż Sikes tą uwagą się sam pocieszyć i nagły wybuch zazdrości w sobie stłumić pragnie; ścisnąwszy potém Oliwera mocniéj za rękę, nakazał mu, ażeby żwawo szedł daléj za nim.
— Chwilkę tylko jeszcze poczekaj! — rzekła dziewczyna. — Owego wieczora, kiedy ciebie o ósméj godzinie rano nazajutrz wieszać miano, bałam się tędy przechodzić i błąkałam się, krążyłam koło tego miejsca tak długo, ażem nakoniec wysilona, znużona na ziemię padła; śnieg już ziemię pokrywał, a ja nawet chustki nie miałam na szyi.
— I na cóż się mi to wszystko przydało? — odparł Sikes, nieposiadając najmniejszego uczucia romansowego. — Jeżeliś się na piłkę i dwadzieścia łokci przynajmniéj dobrego, mocnego sznura zdobyć nie mogła, to mi tam djabli byli do tego, czyliś ty się tędy błąkała, lub nie. Ot, chodź lepiéj, nierozprawiaj i kazań mi niegadaj!
Dziewczyna się roześmiała, chustką lepiéj otuliła, i niewyrzekłszy ani słowa, natychmiast w dalszą drogę puściła. Lecz Oliwer czuł, iż jéj ręka drżała, a spojrzawszy jéj w oczy, gdy koło lampy przechodzili, spostrzegł, iż nadzwyczajnie zbladła.
Takiemi tedy drogami i uliczkami brudnemi, ciasnemi, mało zwiedzanemi, szli więcéj jak półgodziny, mało kogo napotykając. Lecz i ci ludzie, których napotykali, z samego już wejrzenia na takichże samych złoczyńców