Strona:PL Oliwer Twist T. 1.djvu/099

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została skorygowana.

    — Śliczny z ciebie chłopiec, jak widzę, — rzekł Sowerberry do Oliwera, wstrząsnął nim mocno i silny policzek mu wymierzył.
    — On szkalował moję matkę, — odpowiedział Oliwer.
    — No i cóż z tego, choćby to był uczynił, ty niewdzięczny drabie mały! — zawołała pani Sowerberry. — Ona na to zasłużyła, co o niéj powiedział, a nawet i na coś gorszego jeszcze...
    — Ona na to nie zasłużyła! — odparł Oliwer śmiało.
    — Ona na to zasłużyła, mówię! — zawołała pani Sowerberry zapyrzona.
    — To kłamstwo! — odpowiedział Oliwer.
    Pani Sowerberry rozpłakała się rzewnie.
    Ten strumień łez, który się z ócz pani Sowerberry potoczył, żadnego wyboru jéj mężowi nie zostawił.
    Ktokolwiek doświadczenie najmniejsze w téj mierze posiada, łatwo sobie wyobrazić może, iżby wtedy Przedsiebiorca, według wszelkiego podobieństwa tylu przykładami sprzeczki małżeńskiéj poprzednio już stwierdzonego, został był zwierzęciem, mężem srogim, istotą nieludzką, cieniem mężczyzny, i wielu innemi jeszcze niemniéj miłemi i ładnemi stworzeniami, których wyliczenie jednak granice tego rozdziału przechodzi, gdyby się choćby na chwilę Oliwera jak najsurowiéj ukarać był wahał.
    Musimy jednak tę słuszność mu oddać i wyznać, iż jak daleko władza jego się rozciągała, — a okres jéj nie był bardzo wielki, — zawsze z ojcowską dobrocią z tym chłopcem się obchodził,.... czy to ze względu na