Strona:PL Ody Horacyusza.pdf/62

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została uwierzytelniona.

    Odgania od nas wraz z słodkimi snami
    Włos bielejący więdnącej starości

    I kwietna wiosna zmienia się co chwilę,
    Rumiany księżyc nie zawsze twarz jedną
    Nam pokazuje. Czemuż planów tyle
    Tworzyć, i dręczyć swoją duszę biedną?

    Usiądźmy raczej pod temi platany,
    Lub tam w sośninie, i zadzwońmy w czasze
    Syryjską nardą maśni, kwiat różany
    W siwiznę wplotłszy — użyjmy co nasze.

    Ewius rozpędzi kłopoty trujące:
    Hej chłopcy! żwawo! który tam w poskoku
    Od ognistego Falernu gorące
    Kielichy, w tym tu ostudzi potoku?

    Kto nam tu zwabi Lydę z jej zakąta?
    Mów jej: niech lutnię ze słoniowych błonek
    Weźmie, i włosy na głowie popląta
    W piękny warkoczyk na sposób Lakonek.