Dała mi do myślenia rozmowa, którą ostatnio przeprowadziłem – można by rzec – w związku z trwającą (mam nadzieję we wszystkich środowiskach) ogólnopolską dyskusją na temat Prawa i Przyrzeczenia Harcerskiego i – szerzej (znów mam taką nadzieję) – naszych wartości. Mój rozmówca osią swojej argumentacji uczynił to, że jedną z kluczowych wartości w ZHP jest tolerancja.
Cóż, repetitio est mater studiorum. Zatem postanowiłem zrobić sobie powtórkę z naszego statutu. Czytam więc na samym początku: ZHP jest dobrowolnym stowarzyszeniem otwartym dla wszystkich bez względu na pochodzenie, rasę czy wyznanie.
Nieco dalej przypominam sobie kolejne ważne sformułowanie: Podstawą wychowania w ZHP są normy moralne, wywodzące się z uniwersalnych, kulturowych i etycznych wartości chrześcijaństwa. ZHP uznaje prawo każdego członka Związku do osobistego wyboru systemu wartości duchowych.
Dalej szukam tolerancji. Przechodzę do celów. I jest! Brzmi to tak: Za główne cele swojego działania ZHP uznaje: (…) upowszechnianie i umacnianie w społeczeństwie przywiązania do wartości: wolności, prawdy, sprawiedliwości, demokracji, samorządności, równouprawnienia, tolerancji i przyjaźni...
Czym jest więc ta tolerancja? Tym razem sięgam po „Słownik języka polskiego” PWN: uznawanie czyichś poglądów, wierzeń, upodobań, czyjegoś postępowania, różniących się od własnych; wyrozumiałość…
I już zrozumiałem, w czym problem! Zrozumiałem, w jaką pułapkę wpadł mój rozmówca! Tolerancja – tak, tego musimy uczyć. Zwłaszcza w obec-