Strona:PL O lepsze harcerstwo G.Całek, L.Czechowska, A.Czerwertyński.pdf/139

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

I przez lata małżeństwa te były szczęśliwe. Tak jak państwo K. To typowe obozowe małżeństwo. Ona podrywa go – przystojnego, wysokiego, uroczego i nieśmiałego młodego instruktora, za którym oglądała się każda dziewczyna. Po obozie ślub i pięćdziesiąt lat szczęśliwego wspólnego życia. Niedawno obchodzili rocznicę. Tak jak państwo P. Ona podobała mi się, lecz nawet spojrzeć na mnie nie chciała, wolała innego. Są dziś P. szczęśliwymi dziadkami, spokojnie patrzącymi w przyszłość. Tak jak E. i J. Ich córka została wybitną instruktorką, zięć też był oczywiście instruktorem. Przed wnukami świetlana harcerska przyszłość.

Ale, ku mojemu zaskoczeniu, część naszych harcerskich małżeństw rozpadła się. Przez lata nic tego nie zapowiadało. I w którymś roku pękło. Okazało się, że on, zgodnie z banalnym schematem, zakochał się w młodszej. I odszedł. A ona, nie wiedzieć dlaczego, znalazła swe szczęście w ramionach innego. Smutno, bo wydawało się, że my, instruktorzy harcerscy, jesteśmy ulepieni z innej gliny, że jesteśmy mądrzejsi, lepsi. Że u nas, w harcerstwie, ta obietnica wypowiedziana w urzędzie stanu cywilnego lub w kościele będzie dotrzymana. Bo przecież nie były to małżeństwa przypadkowe, były zawierane odpowiedzialnie, z rozwagą.

Niestety w tej sferze jesteśmy tacy sami, niczym nie różnimy się od innych naszych rodaków. Tak bym chciał, aby wszystkie nasze instruktorskie małżeństwa były jak K., jak P., jak E. i J. A jednak w kilku przypadkach coś się nie udało. Jak to w życiu…

138 |O LEPSZE HARCERSTWO ||