Przejdź do zawartości

Strona:PL Nowele obce (antologia).djvu/96

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wtem poczuł jej oddech, i zanim mógł się zorjentować, ramiona jej objęły jego szyję.
Przez całą noc wałęsał się po ulicah, wczesnym rankiem napisał list do ojca, a przed południem stanął przed nią.
— Moja Melanjo, będziemy musieli stąd wyjechać.
Rzekła:
— Nigdy nie posiadałeś kobiety, co?
Zaprzeczył ruchem głowy i rzekł:
— Wiem, co uczyniłem.
Wtedy uścisnęła go. Odsunął się.
— Będzie ci ciężko ze mną. Będziemy biedowali i żyli na obczyźnie.
— Jestem starsza, niż ty.
— Cztery lata, co to znaczy!
— Dziwię się. Ty, dziecko, chcesz być moim mężem?... Nie, nie dziwię się.
Wzrokiem mierzyła jego postać. Nie był wyższy od niej, miał silnie sklepioną pierś i umiał silnie przywierać wargi do jej ust... Pełna podziwu, rzekła:
— Uwielbiam cię.
Zamknął oczy. Gdy je otworzył, był głos jego bardzo cichy, a tak poważny, jak groźba.
— Na całe życie.

∗             ∗

Odpowiedź ojca była taka, jak się spodziewać było można. Krzysztof pojechał do domu; po powrocie rzekł do niej: