— Tak, pan gra dobrze,
Ale o tem ani mowy nie ma. Uderza fatalnie i gra bez wszelkiej kalkulacji. Odkąd wdał się z Fedotką, gra zawsze o pieniądze. Dawniej nie wypadało mu grać o cokolwiek ani o pieniądze, ani o szampana. Zdarzyło się raz, że książę zapytał:
— Czy zagramy o flaszkę szampana?
— Nie — odpowiedział — wolę postawić flaszkę. Chłopak! Przynieś jedną!
Teraz jednak począł grać tylko dla wygranej. Zwykle był u nas przez cały boży dzień. Albo grał z kimś w bilard, albo szedł na górkę. Myślę sobie: „Dlaczego ma to wszystko przypaść innym, a nie mnie?“
— Jaśnie panie — mówię — ze mną pan już dawno nie grał.
Poczęliśmy grać.
Gdy wygrałem 10 rubli, pytam:
— Czy zagramy quitte ou double, jaśnie panie?
Milczy. Dawniej mówił „durniu“, teraz ani słowa. Gramy więc: quitte ou double, i znowu quitte ou double. Wygrałem około 80 rubli. Odtąd grał ze mną codzień. Czekał zwykle, aż nikogo nie było; w obecności innych wstydził się naturalnie grać ze mną. Raz rozpalił się bardzo do gry. Miał już do zapłacenia 60 rubli.
— Czy chcesz zagrać o wszystko? — pyta.
— Dobrze.
Wygrałem.
— Sto dwadzieścia na sto dwadzieścia.
— Dobrze.
Strona:PL Nowele obce (antologia).djvu/140
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.