Strona:PL Nikołaj Gogol - Rewizor z Petersburga.djvu/20

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Pocztmajster (spostrzegłszy go.)

Ah!....

Horodniczy.

Nic to, nic. My swoi, nie ma się czego lękać, to rzecz przyjacielska, familijna.

Liapkin.

Tak. Jednakże to nieprzewidziane wydarzenie! A ja właśnie przybyłem do ciebie panie Antoni, ażeby ci się przysłużyć moja suczką. Rodzona siostra tego wyżła, którego znasz bardzo dobrze. Niedawno w moim sądzie dwaj obywatele sąsiedzi, rozpoczęli proces miedzy sobą i ja teraz trzebię zające w kniejach jednego i drugiego.

Horodniczy.

Bóg z nimi, i ze wszystkimi zającami! W moich uszach teraz brzmi tylko tu przeklęte incognito. — Zdaje mi się, że w tej chwili drzwi się otwierają i wchodzi...






SCENA  III.
CIŻ — BOBCZYŃSKI I DOBCZYŃSKI.
(wchodzą razem, popychając się jeden przed drugim.)
Bobczyński.

Nadzwyczajne wydarzenie!

Dobczyński.

Niespodziewana wiadomość!

Wszyscy.

Co? cóż takiego?

Dobczyński.

Rzecz nieprzewidziana: wchodzimy do hotelu...