Strona:PL Nikołaj Gogol - Powieści mniejsze.djvu/92

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Zapuścił głębiej palce, wyciąga — nos!... i ręce mu opadły; przeciera oczy, dotyka: nos, rzeczywisty nos! a nadto zdaje mu się, że nos ten należy do kogoś dobrze mu znanego. Przerażenie dobitnie odmalowało się na twarzy Jakóba Iwanowicza. Przerażenie to jednak było niczem w obec wściekłości, jaka opanowała małżonkę pana Jakóba.
— Komużeś to bestjo! obciął nosa? — krzyknęła gniewnie, — łotrze! pijaku! sama cię zadenuncjuję przed policją! Zbóju ty jakiś! Nie darmo już od kilku słyszałam, że podczas golenia tak szarpiesz za nosy, iż ledwo-ledwo utrzymać się mogą.
A Jakób Iwanowicz stoi napoły żywy, napoły martwy: poznał niestety, że nos ten był własnością, nie mniej nie więcej — jak tylko: kolegialnego asesora Kowalowa, któremu zgalał brodę i wąsy co niedziela i środa.
— Stój żono! Owinę go w gałganek i przechowam w kąciku: niech, tam chwilkę poleży, a potem wyniosę.
— Słyszeć nawet o tem nie chcę! Co? jabym miała pozwalać na przechowywanie w mojem mieszkaniu odciętego nosa!... Sucharze ty spieczony! snać umiesz tylko brzytwą po pasku wywijać, a wkrótce wcale nie będziesz zdolny pełnić swojej funkcji, włóczęgo ty jakiś, nicponiu! Miałabym jeszcze być za ciebie odpowiedzialną w obec policji?... Ach, ty paskudniku, kłodo ty niegłaźna! Precz mi z nim, precz! wynoś go, gdzie chcesz! żebym tu i zapachu jego nie słyszała!
Jakób Iwanowicz stał jak piorunem rażony. Myślał, myślał i — sam nie wiedział co pomyśleć.
— Djabli go wiedzą, jak się to stało, — rzekł w końcu, poskrobawszy się za uchem. — Pijany wróciłem wczoraj, czy nie — dobrze nie pamiętam... Wszystko jednak dobrze rozważywszy wypada, że to szczególny fenomen; chleb bowiem — rzecz pieczona, a nos — wcale co innego. Nic nie rozumiem!...
Zamilkł. Myśl o tem, że policjanci, odszukawszy nosa, mogą pociągnąć go do odpowiedzialności, resztę przytomności odjęła panu Jakóbowi. Już miał przed oczami widok czerwonego kołnierza wyszywanego złotem, szpadę u boku... dreszcz przebiegł po całym ciele. Wreszcie wydobył swe dolne ubranie i buty, i pod presją