Strona:PL Nikołaj Gogol - Powieści mniejsze.djvu/172

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

List napisany dość ortograficznie. Znaki pisarskie, a nawet e kreskowane wszędzie na swojem miejsca. Wszak lepiej nie napisze nawet nasz naczelnik wydziału, chociaż ciągle powtarza, że uczył się tam gdzieś na uniwersytecie. Popatrzmy dalej:
„Zdaje mi się, że umieć podzielić myśli, uczucia i wrażenia z innymi, jest to najdroższym darem na świecie.“
Hm! zdanie to zaczerpnięte z pewnego dzieła, przełożonego z języka niemieckiego. Autora w tej chwili nie pamiętam.
„Mówię o tem z doświadczenia, chociaż nie wybiegałam dalej na świat, jak do bramy naszego domu. Czyż życie moje nie ubiega w pośród rozkoszy? Moja pani, którą ojciec nazywa Zosią, lubi mnie nadzwyczaj.“
Aj! aj!... nic, nic... Milczenie!
„Ojciec jej także bardzo często mnie pieści. Pijam herbatę i kawę ze śmietanką, Ach! ma chère, muszę ci wyznać, że wcale nie znajduję żadnej przyjemności w wielkich tych ogryzionych kościach, które zajada w kuchni nasz kurta. Kosteczki, dobre są tylko z dziczyzny, i to wtedy, kiedy z nich nie wyssał jeszcze nikt szpiku. Dobrą także jest mięszaninka kilku potrawek razem, byle tylko bez jarzyn i sałaty; a nie znajduję znowu nic gorszego, nad zwyczaj dawania psom skręcanych gałeczek z chleba. Ten lub ów z siedzących u stołu jegomości, który przedtem trzymał może w rękach najobrzydliwsze rzeczy, wymisza temiż rękami chleb, przywoła cię do siebie, i pakuje ci w zęby gałeczkę. Odmówić jakoś nie wypada, więc musisz jeść; z obrzydzeniem, a jesz...“
Djabli wiedzą co takiego! Same głupstwa! jakby już niebyło lepszego tematu do pisania. Popatrzmy dalej, może tam będzie co mędrszego.
„Z prawdziwą gotowością uwiadamiam cię o ważniejszych wypadkach, zdarzających się u nas. Już nadmieniłam ci cokolwiek o najgłówniejszej osobie, którą Zosia nazywa ojcem. Bardzo to dziwny człowiek.“
Nakoniec! Wszak mówiłem, że psy mają filozoficzny pogląd na rzeczy. Zobaczymy tedy, co ojciec!
„...Dziwny człowiek. Ciągle milczy. Odzywa się bardzo rzadko, ale tydzień, temu nieustannie rozmawiał sam z sobą: — Otrzymam, czy nie otrzymam? — Weźmie w jedną rękę papierek, a drugą