Strona:PL Niemojewski Andrzej - Legendy.djvu/181

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zwyczajnych rzeczy. Nie wszystko jednak dochodziło do uszu Jessego, który coraz dłużej na posiedzeniach sypiał i coraz bardziej lgnął do gołębi, bo z powodu osłabienia nóg, nie mógł wychodzić za miasto celem odwiedzania trzód. Ale gdy sprawa poruszyła wszystkie sfery i gdy jęły krążyć niesłychane wieści o bluźnierstwach młodego rabina, zaczął i Jesse powoli przysłuchiwać się i to tem więcej, ze nawet synowie jego byli oburzeni na śmiałego rabina, który najpoważniejszych mężów miał nazywać obłudnikami, przyrównywać ich do grobów pobielanych i wróżyć im ogień piekielny.
Jesse uśmiechał się dobrotliwie i odpowiadał synom na ich oburzenie:
— Ten młody rabin mówi prawdę. On prowadzi język swój drogą prostą. Bo powiedzcie, synowie drodzy, czy obłudnikiem nie jest Salatjel, czy nie jest Menasse, czy nie jest Eliakim? Czy nie podobni do grobów pobielanych Aleksander i Mattata, i Natan, a także Esle? Czy nie zasłużyła na ogień piekielny połowa naszych bogaczy? Dzieci tego Eslego ubiły mi kamieniami dwa gołębie, a Natan pożycza na lichwę i na zastaw, choć sądzi w Synhedrionie i chodzi przed narodem w słońcu powszechnego szacunku. Oni wszyscy i zawsze sądzą! Sądzili przez całe życie, to także kiedyś będą sądzeni. Mnie się mowa tego rabina bardzo podoba!
Gdyby Jesse nie był tak uporczywie sypiał na posiedzeniach, byłby się dowiedział daleko ważniej-