Strona:PL Niemojewski Andrzej - Legendy.djvu/176

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

hedrion przybywał zawsze pierwszy, choć zaraz usypiał i nic a nic nie wiedział z tego, co mówiono i co postanawiano. Od czasu do czasu tylko, gdy go o to poproszono w domu, odzywał się w Radzie jako obrońca i w ten sposób wybawił od kar i publicznych nagan: jednego bluźniercę, dwie żony wiarołomne, kilku marnotrawnych synów, jedną niezamężną, która porodziła, wielu niepobożnych i pewnego młodego rabina, mniemającego, że piątej księgi Tory nie napisał Mojżesz. Wszyscy ci, uznawszy swą winę, prosili Jessego o wstawienie się za nimi. Obrona była niezmiernie łatwa, bo zaledwie Jesse usta otworzył, cały Synhedrion wbrew zwyczajowi i powadze swojej, jednomyślnie i natychmiast spełniał życzenie rumianego starca, uwalniając winnych.
Przytem powstawał zazwyczaj gwar i wesołość. Członkowie dalej siedzący, którzy nie dosłyszeli o co chodzi i biegli do stołu po objaśnienie, wracali na swe miejsca, mówiąc:
— Jesse się wstawia!
I szło z ust do ust:
— Jesse się wstawia!
Na co wszyscy machali rękami i z uśmiechem poglądali na siebie.
Jesse był w ogóle przeciwny wszelkiemu karaniu.
Największy przestępca po skazaniu, gdy przychodziło do wymiaru kary, zyskiwał najżywsze