Strona:PL Niemojewski Andrzej - Legendy.djvu/132

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Osioł zaś ruszył za poganiaczem, oskubując zębami liście z krzewów.
Poganiacz utonął w ciemności. Słychać było tylko przedzieranie się jego przez zarośla. Ale niebawem i to ucichło.
Pot spływał dużemi kroplami z czoła Joela. Oddychał ciężko, a skronie biły mu gwałtownie. Ogarniał go coraz większy strach. Wreszcie począł dzwonić zębami.
Zawołał kilkakrotnie na poganiacza. Ale ten nie dawał odpowiedzi.
Głos Joela brzmiał w lesie tak dziwnie, że zaprzestał wołania. Z każdą chwilą było mu coraz straszniej w samotności. W onym tedy lęku począł się modlić i szeptał w te słowa:
„Boże, który wywiodłeś lud twój z puszczy, wejrzyj na swego najlepszego sługę i wspomóż go...
„Na najlepszego sługę, który nie pożycza na lichwę, a jeżeli klnie, to bardzo rzadko...
„Który nie jest ani celnikiem, ani zbrodniarzem, ani chciwcem, ani bluźniercą, ani poganiaczem, ani pasterzem, ani nie należy do pospólstwa...
„Który jest członkiem Synhedrionu, przema-