Strona:PL Niemojewski Andrzej - Legendy.djvu/128

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

sposobem trafiasz, jakim sposobem nie zbłąkasz się, jakim sposobem nie obawiasz się w tak strasznej ciemnicy i w takiem bezludziu iść, służyć mi i być jeszcze duszy swobodnej?
— Nauczyciel nie kazał mi się bać niczego i nikogo.
— Jakto, nie kazał się bać nikogo?
— Tak, panie, nikogo.
— Ani panów swych?
— Tak, panie, ani panów.
— Więc nie boisz się mnie?
— Nie, panie.
— Nienawidzisz mnie?
— Kocham cię, panie.
— Dlaczego mnie kochasz?
— Bo nauczyciel kazał miłować każdego, nawet i tych, którzy nam krzywdę wyrządzają. Kazał im odpłacać dobrem za złe...
Joel zastanowił się nad ostatniemi słowami poganiacza i doszedł do wniosku, ze tym razem usłyszał rzecz wygodną dla siebie. Więc nauczyciel nie kazał się mścić. A pora do tego była najwłaściwsza.
— Nie kazał nauczyciel podnosić ręki na panów swoich?