Strona:PL Niemojewski Andrzej - Legendy.djvu/117

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Wtedy ujrzał opodal pasterza, który się wylegiwał, a trzoda jego zbliżała się do miejsca, gdzie siedział Joel.
Więc krzyknął na pasterza, aby trzodę odegnał, a sam się oddalił. Pasterz jednak ani się ruszył na jego wołanie.
Joel wstał i począł wzywać sługę. Ale ten widocznie nie słyszał, bo się nie zjawił.
Wtedy Joel podszedł do pasterza i raz jeszcze kazał mu odpędzić trzodę, a wraz z nią się oddalić, gdyż zamierza kąpać się w tem miejscu.
Pasterz leząc, odpowiedział, iż tego nie uczyni, gdyż właśnie w tem miejscu wpędzi niebawem trzodę do rzeki, aby ją napoić i spławić.
Joel zapytał pasterza, czy go zna? Ten odpowiedział, iż nie wie bynajmniej kim-by był. Więc Joel wymienił mu swe imię. Pasterz ani drgnął.
Joel począł mu tedy wymyślać, co jednak nie wywarło najmniejszego wpływu na pasterza. Więc spytał się, w czyjej byłby służbie? Pasterz odparł, że w Azdraszowej. Na to Joel krzyknął, iż w takim razie służy u niego, gdyż Azdrasz umarł, a on objął po nim spadek. Rozkazał tedy pasterzowi wypełnić natychmiast wolę swoją pod grozą wypędzenia