Strona:PL Niedola Nibelungów.djvu/94

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

       511 Gunter rzekł: „Pójść naprzeciw z witaniem należy,
„By widzieli, iż my im i radzi i szczerzy!“
Jako król sobie życzył, zrobiła królowa,
Do Zygfryda jedynie nie rzekła ni słowa.

       512 Rozdano im gospody, schowano odzienie,
A tak liczne na dworze było zgromadzenie,
Iż cisnęli się goście tłumami całemi.
Wreszcie wojacy chcieli wracać do swej ziemi.

       513 Rzekła królewna: „Bardzo prosiłabym o to,
„By kto zechciał rozdzielić me srebro i złoto
„Pomiędzy naszych gości, jest go tam niemało!“
Więc Dankwart, Giselhera druh, jej rzecze śmiało:

       514 „Szlachetna pani, zechciej klucze mi powierzyć!
„Postaram się każdemu, co trzeba, wymierzyć,
„Będzie kto miał za mało, niech srom na mnie spadnie!“
Że umiał hojnie dawać, okazał dokładnie.

       515 Bo kiedy skarbów dziewki wziął na się szafunek,
Każdemu umiał znaleść cenny podarunek.
Ktoby grzywnę miał dosyć, dostał złota tyle,
Iż biedak zakosztował nawet szczęścia chwilę.

       516 Rozdawał po sto funtów może bez rachunku,
A niejeden już nosił z tego podarunku
Strój bogaty, choć pierwej chodził w poniewierce.
Widziała to królowa, bolało ją serce,

       517 I rzekła: „Królu, tego przecieżbym nie chciała,
„By po tem ugoszczeniu dla mnie nie została
„Ni jedna suknia. Dankwart złoto me marnuje;
’,Niech mu kto przerwie, pięknie za to podziękuję.