Strona:PL Niedola Nibelungów.djvu/39

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

       132 Do czego zawołano, nigdy się nie lenił,
Ale trwał w swym zamiarze i serca nie zmienił,
A choć nie wiedział o tem, w komnacie niewieściej
Już myśl o nim rozkosznie młode serce pieści.

       133 Bo kiedy po rycersku igrali na dworze
Rycerze i dworzanie, w panieńskiej komorze
Stała w oknie Krymhilda, patrząc na harc żwawy,
A ten widok za wszelkie starczył jej zabawy.

       134 Gdyby przeczuć mógł Zygfryd, że z okna świetlicy,
Patrzą nań piękne oczy nadobnej dziewicy,
Gdyby ujrzeć ją zdołał, tę, co w sercu nosił.
Pewnieby najszczęśliwszym śród ludzi się głosił.

       135 Gdy w rycerskim orszaku kroczył dzielny młodzian
Przez podwórze, młodości świeżą krasą odzian,
Tak śród innych odbijał pięknością i siła,
Że nie jedno serduszko okrycie dlań zabiło.

       136 Ale Zygfryd rozmyślał jeno o sposobie,
By zobaczyć dziewicę, jak poczynać sobie.
Nie znał jeszcze królewny, choć mu była blizka,
Więc tęsknota i miłość serce żalem ściska.

       137 Kiedy możni królowie wyjeżdżali w drogę,
To smutek dręczył znowu Krymhildę niebogę,
Bo i Zygfryd z królami wyjeżdżał pospołu,
Dla niej ani zabiegów szczędząc, ni mozołu.

       138 I rok cały upłynął, odkąd się w krainie
Króla Guntera zjawił, rok bawił w gościnie,
A królewny nie widział, aż mu losu kolej
Przez nią i szczęścia wiele dała i niedoli.