Strona:PL Na drogach duszy.djvu/132

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

A ty biedny szedłeś, przedzierałeś się, brnąłeś głębiej i dalej. Gromy przekleństw, obelg, złorzeczeń spadały na twą głowę. I ty wielki, potężny — Ty mocny czułeś się małym i niskim, żeś się chciał w ziemię zagrzebać — I Ty niepojęty czułeś ból i wstyd, że chciałbyś najchętniej duszę swą wypluć; i Ty najniewinniejszy i bez skazy dźwigałeś ogrom takiej winy, żeś giął się we dwoje pod ciężarem krzyża, większym od tego, który dźwigał na Wzgórze Śmierci Syn Człowieczy. A przecież szedłeś — dokąd? na jaką mękę? Po jakie odkupienie?
Nie pytaj się! Idź dalej! Niszcz i twórz! Odradzaj i zabijaj! Popełniaj zbrodnie, by uświęcić nową cnotę! Idź pomazańcze ciemnych losów i przeznaczeń, idź, dokąd cię ręka nieznanego Boga prowadzi! Idź odziany burzą, owieńczony gromem — idź wśród przekleństw i skowytu tłumu:
Potępieńcze — proroku, Światłodajny i Duchu ciemności, Święty i Zbrodniarzu:
Przepotężny Duchu — Geniuszu! Idź wielki i samotny, z cichym a tryumfalnym majestatem tych, co spełniają odwieczne przeznaczenie — ze straszną a królewską powagą tych, którzy dzierżą klucze najwyższych tajemnic:
Świat, Bóg, Natura rozwiązuje w TOBIE swe własne zagadki i swych losów tajnie.
W TOBIE uświadamia się przyczyna, rozum i treść wszechbytu.
Przyjdź Paraklecie, przyjdź! Taki mocny, taki wielki, że na nowe tory sprowadzisz życie do nowego piękna, do płomiennego szczęścia i do nowego cierpienia i do tęsknot, co wszystkie gwiazdy obejmą i do przeznaczeń, co same sobie położą kres.
Evoe odwieczny Królu-Duchu na progu nowego stulecia!
Evoe, Boże tych, co umieją patrzeć w TWE słońca i są Tobie posłuszni.
Evoe, Czcicielu Słońca, co zabija i wskrzesza!