Strona:PL Němcová Babunia 1905.pdf/92

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Babunia spoglądała na portrety, zawieszone na ściach.
— Panie Boże! co też tu człowiek za przedziwne stroje i twarze widzi! — pomyślała staruszka w duchu. — Ta tu pani ma strój jak nieboszczka Hałaszkowa; wieczny odpoczynek racz jej dać Panie! W takich samych chodziła trzewikach o wysokich napiętkach, w szatach wydętych, w poły jak biczem przeciętych, na głowie nosiła taki sam czubiasty czepiec. Mąż jej był radzcą w Dobruszce. Chodziłam tamdotąd ua odpust i widywałam ją w kościele. Chłopi ją nazywali „makową panienką”, bo w tych wydętych sukniach wyglądała z wypudrowaną głową jak makowy kwiat. Ludzie mówili, że to francuski zwyczaj.
— Ta pani tam, to moja babunia! — rzekła księżna.
— A czemużby nie? wszak to piękna pani, — odpowiedziała babunia.
— Tu na prawo jest mój dziad, na lewo zaś mój ojciec, — dalej wskazywała księżna.
— Piękni ludzie! — rzekła Babunia, — Miłościwa pani bardzo ojca przypomina; a gdzie jest matka miłościwej pani?
— Tam oto jest matka i siostra moja, — odpowiedziała księżna, pokazując na dwie podobizny nad biurkiem.
— Piękne panie! aż radość na nie patrzeć, — odezwała się Babunia, — ale siostrzyczka niepodobna ani do ojca ani do matki! To się tak niekiedy zdarza, — ciągnęła Babunia dalej, — że się dzieci do kogoś Bóg wie z którego pokolenia urodzą. Ale ten młody pan tu jest miznajomy, nie mogę sobie jednak przypomnieć zkąd.
— To jest rosyjski cesarz Aleksander, — szybko odpowiedziała księżna, — tegoś ty nie znała, staruszko!
— Jakbym go to nie znała; wszak stałam od niego niedalej jak dwadzieścia kroków. Był to pię-