Strona:PL Němcová Babunia 1905.pdf/58

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
VI.

Wikcia jest córką gospodarza z Zernowa. Rodzice jej już dawno umarli, brat zaś i siostra żyją podziś dzień. Przed piętnastu laty była Wikcia dziewczyną jak malina; nie było jej równej daleko i szeroko. Zywa jak sarna, pracowita jak pszczółka, przytem przyszła spadkobierczyni jednej części gospodarstwa po rodzicach — nikt nie mógł sobie życzyć lepszej dziewczyny za żonę. Taka nie mogła pozostać za piecem. To się samo przez się rozumiało.
Stała się więc niedługo głośną w całej okolicy i nie zawierały się drzwi przed zalotnikami. Rodzicom się nie jeden podobał, nie jeden młodzieniec był zamożnym gospodarzem, za którego wychodząc, córka byłaby przyszła, jak się to mówi, „do pełnego”. Lecz Wikci byli wszyscy obojętni, ona tylko na tego dobrem okiem spoglądała, który dobrze tańczyć potrafił, ale i takiego względami swojemi tylko podczas tańców darzyła. Skończyła się muzyka, skończyły się i jej względy.
Ojciec łamał sobie głowę, dlaczego córka zalotników tak lekko odprawiała, a sprzykrzywszy to sobie nareszcie, łajał ją ostro i stanowczo zażądał, aby się za jednego iść zdecydowała, inaczej on sam zalotnika wybierze i do zamążpójścia ją zmusi.
Dziewczyna płakała i prosiła, aby jej z domu nie wypędzali, uniewinniała się, że ma dopiero lat dwadzieścia i jeszcze niczego na świecie nie użyła, a Bóg wie, za kogo wyjdzie i jakie potem życie jej będzie.
Ojciec ją kochał szczerze, więc słysząc takie