Strona:PL Němcová Babunia 1905.pdf/56

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— A wie-li księżna pani o wszystkiem? A czemuż się nikt z pokrzywdzonych nie odważy i otwarcie nie wypowie, że mu niesprawiedliwość wyrządzono? — zapytała Babunia.
— Ba! któż się chce narazić i palce sobie sparzyć? Wszak ja sam często ją widuję, więc bym mógł to lub owo szepnąć, ale wciąż tak rozumuję: Trzymaj język za zębami Franku, inaczej się wszystko na tobie skrupi! Bo dajmy na to: księżna pani mi nie uwierzy i zapyta tych wyższych, wtedy po wszystkiemu, bo ci się trzymają razem jak palec palca. Dopiero kilka dni temu, jak z nią mówiłem. Oprowadzała właśnie po lesie tego obcego księcia, który u niej gości. W jakimś zakątku boru spotkali Wikcię, więc się o bliższe szczegóły co do dziewczyny dopytywali. Księżna się jej wyglądem przestraszyła.
— A cóżeście im powiedzieli? — zapytała Babunia.
— Cóż miałem powiedzieć? Powiedziałem, że jest niespełna rozumu, ale przytem spokojna.
— A co potem?
— Potem usiedli na murawie, a i mnie usiąść kazali i musiałem im opowiadać o głupiej Wikcie, i jakim sposobem straciła rozum.
— I naturalnie bardzo chętnie to uczyniłeś! — zauważyła żartobliwie pani kumotra.
— Musisz o tem sama najlepiej wiedzieć, kochana żonko! Bo któżby nie był pięknej pani chętny do usług? A nasza księżna, chociaż już nie pierwszej młodości, jednak jest bardzo piękna pani. Ostatecznie nie było innego wyjścia; chcąc nie chcąc musiałem opowiadać.
— Co też z was za szelma, panie kumotrze. Jestem tu już od dwóch lat, przyrzekaliście mi z jakie dziesięć razy, że mi wszystko o Wikci dokładnie powiecie, a nie dowiedziałam się po dziś dzień nic o dziewczynie. Wiem tylko piąte przez dziesiąte. Nie jestem wprawdzie piękną panią, więc się nigdy historyi o Wikci nie doczekam, — skarżyła się Babunia.
— Mylicie się, Babuniu! — odparł leśniczy, wyście mi milsi od najpiękniejszej pani na świecie,