Strona:PL Němcová Babunia 1905.pdf/276

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

się do Krystyny, biorąc wieniec z jej rąk. — Widzę tu same pary, tylko tyś jedyna sama. Myślę więc, że ci się najlepiej odwdzięczę, gdy cię zaopatrzę w tanecznika! — a uśmiechając się, otworzyła drzwi do salonu, w których stanął, jakby z nieba spadł, Mila w chłopskiem ubraniu.
— Jezus, Marya! to Jakób! — krzyknęła dziewczyna i byłaby jak długa runęła na ziemię, gdyby jej Jakób nie był pochwycił.
Księżna cofnęła się do saloniku.
— Wychodźmy, prędzej! — zawołał Mila, — księżna nie chce, abyśmy jej dziękowali!
Gdy się znaleźli przed zamkiem, dźwignął Mila worek do góry i zawołał radośnie:
To mi dała miłościnka, abym pomiędzy was rozdzielił, — a zwracając się do Tomasza, który jak wszyscy inni wielce zdziwiony na Milę spoglądał, dodał: — Bierz przyjacielu i rozdzielaj!
Za zamkiem zaczęli krzyczeć z całego gardła, a Jakób ściskając swoją dziewczynę, opowiadał głośno, że księżnej zawdzięcza wyzwolenie z wojska.
— I Babuni, — rzekła Krystyna; — bo gdyby tej nie było, nie byłoby niczego.
Rozpoczęły się tańce. Przyszli potem i urzędnicy z rodzinami; następnie Proszkowie, leśniczy i młynarzowie, a Babunia była dziś najpierwszą, bo radość nad złączeniem dwóch ukochanych ludzi nie dała jej spokoju w domu.
Krystyna i Mila o mało co staruszki nie uściskali.
— Mnie nie dziękujcie; bom tylko co nieco nadmieniła, księżna dopomogła, a Pan Bóg pobłogosławił, — rzekła Babunia.
— Ale Babuniu! wyście dobrze wiedzieli, że Mila wrócił i był ukryty u Wacława, a nie powiedzieliśmy mi ani słowa, — zarzucała Krystyna żartobliwie staruszce.
— Nie było mi wolno nic mówić! a zresztą powinno ci było moje oświadczenie wystarczyć, że go zaniedługo zobaczysz. Pamiętaj sobie Krystynko, cierpliwemu wszystko na dobre wyjdzie.
Muzyka, okrzyki, śpiew i śmiech rozlegały się około przystrojonego słupa.
Panowie pisarze tańczyli z wiejskiemi dziewczynami, córki zaś urzędników nie wstydziły się wstępować w koło z wiejskimi parobkami.