Strona:PL Němcová Babunia 1905.pdf/166

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Babunia zatrzymała się na chwilę i obejrzała się za Adelką, która wciąż jeszcze stała na wierzchołku wzgórza i spoglądała w obłoki, tworzące na zachodzie najpiękniejsze obrazy. Na jasnem tle występowały ciemne góry w ogromnych zarysach, przedziwnych kształtach; tu rozpościerały się długie grzbiety gór, porośniętych lasami, tam podnosiły się z doliny niskie pagórki, uwieńczone zamkami i kaplicami; z równiny sterczały smukłe słupy i łuki bram ku niebu jakoby greckie świątynie, a cała zachodnia część nieba była czerwona i oblamowana złotymi hieroglifami i arabeskami. Góry, lasy, budowle rozstępowały się nagle i znikały, a w miejsce ich wstępowały jeszcze dziwniejsze obrazy. Zjawiska te tak się dziewczynie podobały, że wołała Babunię do siebie; lecz staruszka nie chciała już wrócić na wzgórze i wymawiała się, że to za wielka dla niej fatyga, więc Adelka chcąc nie chcąc, musiała wracać do domu.
W dzień „wszystkich świętych“ rano poszły dzieci jak w każdą niedzielę Babuni idącej z kościoła naprzeciwko i mówiły w drodze do siebie:
— Dziś nam przyniesie Babunia z kościoła świece!
I Babuuia przyniosła świece.
— Gdy nie będziemy mogli pójść na cmentarz