Strona:PL Němcová Babunia 1905.pdf/156

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zamieszkałej w jednej z pobliskich wsi. Dziewczynie zalecał się jeszcze drugi młodzieniec, którego atoli nie lubiła, bo już Hermanowi była miłość ślubowała.
W dzień ślubu rano przyniosła matka Hermana synowi czerwone jabłka i zastała go smutnego i zamyślonego w pokoju, a gdy go o przyczynę smutku zapytała, odrzekł, że sam nie wie, czemu się smuci. Zatrwożona matka prosiła Hermana, aby na wesele nie jechał, gdyż miała zły sen. Lecz Herman się nagle z zamyślenia zerwał, pożegnał się krótko z matką, dosiadł konia i pojechał.
Lecz koń stanął we wrotach zamku jak wryty i nie chciał ruszyć z miejsca.
Matka przybiegła do bramy i błagała syna powtórnie:
— Synu, zostań w domu, koń się opiera; to zły znak, nieszczęście cię czeka.
Ale rycerz nie usłuchał matki, dał koniowi ostrogi i popędził przez most. Za mostem koń stanął dęba!
Po raz trzeci matka prosiła syna, aby się wrócił, ale Hermann na nic nie zważał i pomimo przestróg pojechał do narzeczonej.
Gdy orszak weselny mijał to właśnie miejsce, gdzie dziś krzyże stoją, napadł drugi zalotnik ze swojemi przyjaciołmi na uczestników wesela. Wszczęła się zaciekła bójka między konkurentami, w której Herman poległ. Młoda pani przebiła się z rozpaczy nożem, weselnicy zabili napastnika i jeszcze dziewięć ludzi zginęło w walce.
Złożyli wszystkich do jednego grobu i postawili na pamiątkę krwawego zajścia dziewięć krzyży.
Od tego czasu ludzie krzyże poprawiają, a gdy z żernowską kompanią latem tu przechodzimy, zawieszamy na krzyżach świeże wianki i odmawiamy „Ojcze nasz” za spokój dusz poległych.