Strona:PL Němcová Babunia.djvu/288

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

jaskółek, spoglądała za niemi okiem załzawionem, ale pocieszała się: — Może da Bóg, że się znowuż zobaczymy. — I tak było rzeczywiście. Rok w rok przybywały dzieci do domu, żeby zobaczyć swoich miłych, a babunia okiem rozradowanem przyglądała się tym obrazom świata, które młodzi roztaczali przed nią, nie szczędząc płomiennych barw, wybaczała uchybienia wieku młodzieńczego, z których się przed nią spowiadano, a młodzież, chociaż nie we wszystkiem stosowała się do słów babuni, ceniła wysoko każdą jej wskazówkę i chętnie słuchała rad płynących ze źródła jej bogatego doświadczenia. Dorosłe dziewczęta zwierzały się przed babunią ze swoich tajemnic, wiedząc, że u niej znajdą wyrozumienie i serdeczne słowo dobrej rady. Tak na przykład i Marynia młynarzówna szukała opieki i współczucia u babuni, gdy pan ojciec bronił jej kochać ubogiego, ale przystojnego młodszego czeladnika. Babunia potrafiła nalać panu ojcu oleju do głowy, jak się sam wyraził. A gdy po latach córka jego była szczęśliwa, a młyn rozwijał się wspaniale pod kierunkiem dzielnego zięcia, który teścia swego kochał i szanował, pan ojciec mawiał nieraz: — Babunia miała rację: za ubogim chodzi Pan Bóg ze skarbonką!
Dzieci młodych małżeństw kochała babunia jakby wszystkie były jej wnuczętami, a żadne nie nazywało jej inaczej, tylko babunią. Także i pani księżna, gdy za dwa lata po Krysi weselu powróciła na zamek, natychmiast posłała po babunię i z płaczem pokazywała jej ładnego rocznego chłopczyka, synka hrabianki, która umarła po roku małżeństwa, zostawiając to dziecko zbolałemu mężowi i księżnej. Babunia przytuliła dziecko do serca i zrosiła je łzami, wspominając o młodziutkiej, dobrej i pięknej jego matce, ale oddając je w ręce pani księżnej, mówiła swoim zawsze łagodnym, miłym głosem: — Nie płaczmy i życzmy jej radości niebieskiej. Nie dla tego świata była stworzona, więc ją Pan Bóg zabrał. Bo kogo Bóg osobliwie kocha, tego rychło zabiera do siebie, gdzie jest wieczne szczęście. Ma pani księżna to miłe dziecko po niej, więc nie jest osierocona.
Ludzie nawet nie dostrzegali, że babunia starzeje się i traci siły, ale ona sama czuła to dobrze. Do Adelki, która wyrosła na