Strona:PL Němcová Babunia.djvu/200

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

bunię w izbie chodzącą po deskach, zaczęły na zboczu tak głośno płakać i krzyczeć, że ledwo dały się uspokoić. Psy powysuwały łby przez dymnik, a gdy Janek zaczął je wołać, szczekały i wyły, i byłyby powyskakiwały, gdyby ich Kuba nie był trzymał.
Przyszedł kataryniarz i opowiadał, jaki dopust Boży jest dalej, w dole rzeki. W Zliczu woda porwała dwie chaty, a w jednej była stara kobieta, która nie słuchała ostrzeżeń wysłańca i nie chciała się wyprowadzić, aż było za późno. Mówił, że woda zabiera mosty, kładki, drzewa, jednem słowem wszystko, co spotyka na drodze. W młynie przenieśli się już do górnych izb.
Krysia przyszła zapytać, czy powodzianie nie chcieliby, żeby im przyniosła czego ciepłego do zjedzenia, ale było to już niemożliwe, a kiedy odważny Kuba próbował przebrnąć ku niej, sama go prosiła, żeby wrócił.
Przez dwa dni trwała taka trwoga. Dopiero trzeciego dnia zaczęła woda opadać. Jakże dziwiły się dzieci, gdy powróciły z leśniczówki do domu! Ich mały ogródek był zatopiony, w sadzie było mnóstwo namułu, miejscami głębokie doły, wierzby i olchy były do połowy pni oblepione bagnem. Kładka była zerwana, obory podmyte, psie budy woda zabrała. Chłopcy i Adelka poszli popatrzeć za dom. Mieli tam drzewka, które sami sadzili. Przed rokiem przynieśli je sobie z lasu i przy pomocy babuni zasadzili: dziewczęta brzozy, chłopcy jodły. Nic złego im się nie stało. Pod gruszą zbudowały sobie dzieci malutką chatkę z małym ogródkiem, otoczonym płotem; była tam też mała strużka, a przy niej młynki, których koła obracały się, gdy padał deszcz i gdy strużki napełniały się wodą. Nie brakło tam i piecyka, w którym Adelka piekła kołacze i placki, ugniecione z ziemi. Po tem wszystkiem nie zostało ani śladu. — Oj, dzieci, dzieci — mówiła babunia, słysząc że opłakują one stratę swego gospodarstwa, — jakże mogłyby się ostać wasze dziecięce zabawki wobec siły rozszalałej wody, która poobalała stuletnie drzewa i mocne domy!
W krótkim czasie słońce osuszyło pola, łąki i drogi, wiatr poroznosił namuł, trawa zazieleniła się jeszcze bujniej, niż przedtem,