Strona:PL Němcová Babunia.djvu/176

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

krótko i węzłowato. Zaczynała im opowiadać o pasterzu, który miał trzysta owiec i pędząc je na pastwisko, zbliżył się do potoku, przez który położona była kładka taka wąska, że przez nią mogły owce przechodzić tylko po jednej. — Teraz musimy poczekać z opowiadaniem, aż wszystkie owce przejdą — mawiała i przestawała opowiadać. Po chwili dzieci zaczynały się dopytywać, czy już wszystkie owce przeszły: — Opowiadaj, babuniu, bo pewno już wszystkie przeszły — mówiły, a babunia odpowiadała: — Co wy sobie myślicie! Przechodzenie będzie trwało dobre dwie godziny. — Dzieci już wiedziały, co to znaczy. Albo mówiła tak: — No, kiedy mi nie dajecie spokoju, to będę opowiadała. Wyobraźcie sobie, że mam siedemdziesiąt siedem kieszeni, a w każdej jednę bajkę; z której kieszeni mam wam opowiadać? — Choćby z dziesiątej — odpowiadały dzieci. — Więc dobrze, w dziesiątej kieszeni jest opowieść taka: — Chodziła czapla po desce; opowiedzieć wam jeszcze? — I tak w kółko, aż się dzieciom odechciało słuchać.
Ale najgorzej już było z bajką o czerwonym kapturku! Przy każdej innej bajce dała się babunia czasem uprosić, ale jak się zaczęło o czerwonym kapturku, to już było po wszystkiem. Nie mogły się ani słówkiem odezwać, jeśli nie chciały słyszeć ciągłego powtarzania własnych słów. Wiedząc tedy, że niema rady, czekały dzieci, aż się poschodzą prząśniczki. Najpierw zawsze przyszła Krysia, zą nią Kuba, potem Cylka kataryniarzów z dworu, gdzie mieszkali, odkąd ich ojciec tam pracował, dalej znajome Bietki i Urszuli, czasem przyszła i pani młynarka z Marynią i pani strzelcowa, a raz na tydzień przyprowadzała Krysia z sobą młodą Tomszową, po którą zwykle potem jej mąż przychodził.
Zanim się niewiasty rozgrzały i zasiadły do kołowrotków, gadało się o tem i owem. Jeśli się której trafiło co nowego w domu, albo usłyszała jaką nowinę, opowiadała o niej; jeśli wypadało jakie święto, z którem łączył się stary obyczaj ludowy czy też zabobon, albo jeśli święto miało jakąś osobliwość, to i ono bywało przedmiotem pogawędki. Na przykład w wigilję świętego Mikołaja zaraz Krysia pytała Adelkę, czy aby wywiesiła za okno pończochę na podarki,