Strona:PL Němcová Babunia.djvu/162

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Tak opowiadała Andzia, ale stara Fouskowa, która w pobliżu szukała grzybów i część opowiadania słyszała, zakręciła głową i mówiła: — To nie tak, Andziu. Herman był panoszem na zamku Litoborskim a nie mieszkał na Wizemburgu, a narzeczona pochodziła ze Swatoniowic. Zabity został, zanim jeszcze przyjechał do narzeczonej, a razem z nim zabili drużbę i swata. Narzeczona czekała, ale nie mogła się doczekać. Zasiedli do stołu, a wtem słychać dzwony. Narzeczona trzy razy pytała matkę, komu dzwonią podzwonne, a matka zawsze się wymówiła, że to temu a to tamtemu, aż wreszcie zaprowadzili narzeczoną do komory, w której leżał Herman zabity. Gdy narzeczona go ujrzała, przebiła sobie serce. Pochowali tu wszystkich razem. Tak mnie o tem opowiadali — dodała Fouskowa.
— Któż to może wiedzieć, która z nas wie lepiej, kiedy to się stało przed takiemi dawnemi czasy! — rzekła Andzia. — Ale czy się stało tak, czy tak, źle się stało. Lepiejby było, żeby się byli pobrali i byli z sobą szczęśliwi.
— Ale w takim razie niktby o nich nie był wiedział — odezwał się Tomesz. — Nie wspominalibyśmy o nich i nie wieńczylibyśmy ich grobów. — Mówiąc to, Tomesz naprawiał jeden z krzyżyków.
— Na co się zdało, że tam o kimś wspominają! — rzekła Andzia. — Jabym nie chciała być taką narzeczoną.
— I ja także nie — dodała Krysia, podchodząc ku mogile z uplecionemi przez siebie wieńcami.
— Ja też nie życzyłbym sobie, żebym miał zostać zabity w dzień swego wesela — rzekł Kuba —, chociaż Herman był szczęśliwszy od swego rywala, który musiał cierpieć, widząc, że tę, którą kochał, inny mu zabiera. Za tego należy się tem serdeczniej modlić, bo umarł w złem i w nieszczęściu, a Herman umarł w dobrem i w łasce Bożej.
Dziewczęta pozawieszały wieńce na krzyżach, resztę kwiecia porozrzucały po omszonej mogile i pomodliwszy się, powróciły do