Strona:PL Morawski Cesarz Tyberjusz.djvu/26

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
22

jak na wzór Achillesa opłakującego nad szumem fali morskiej porwanie Bryzeidy, żalił się on tu morzu na losy okrutne, które mu szczęście zrujnowały domowe. Czyż dlatego, aby własną duszę leczyć, oglądał smutki innych, odwiedzając chorych na wyspie? Jestto środek, którego chrześcjaństwo nauczyło, który jednak w starożytności wyjątkowo się pojawia i dorzuca nową za­gadkę do tej tajemniczej postaci[1]. Zresztą słyszymy, że wczasu swego na Rhodus używał do pogłębiania wykształcenia, które posiadał w wysokim stopniu, że dużo czasu trawił po szkołach i na dysputach tamtejszych greckich nauczycieli. Umysł ten nie młody, ani nie świeży, nie przyciągała tyle wiośniana poezja heleńskiego świata, co spory erudytów zestarzałej Grecji, dociekania gramatyczne i antykwarskie. Zaciekawiała go nie tyle Hekuba Homera, ile pytanie, jak się jej matka, o której Homer nie wspomina, nazywać mogła; nie tyle śpiew Syren, nęcących Odysseusza, jak niepewność, jakie one wyśpiewywały melodje. Ta dusza ponura lubiła siebie i drugich trapić takiemi problematami, których żadne słońce rozświecić nie mogło. Podobnie, jak oczy jego według świadectwa autorów w nocy widziały, tak i umysł błąkał się chętnie po tych pomrocznych manowcach jałowej erudycji[2].

Słyszymy, że w końcu swojego pobytu przywdział płaszcz i obuwie uczonego greckiego i tak się po wnętrzu wyspy przechadzał, stroniąc od brzegów, które go narażały na nagabywanie przez rzymian, na wschód zmierzających. Cały ten pobyt rodyjski był gwałtem samowolnym, zadanym naturze do czynu przeznaczonej i w czynie już wypróbowanej. To też słyszymy, że po pięciu latach zamierzał Tyberjusz powrócić do Rzymu. Prócz innych powodów, skłaniało go do tego nie-

  1. Por. Suet. Tib. 11.
  2. Cassius Dio. 57, 2.