Strona:PL Molier - Mieszczanin szlachcicem.pdf/112

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
SCENA PIĄTA [1]

PAN JOURDAIN, COVIELLE przebrany


Covielle. Panie, nie wiem ażali mam zaszczyt być mu znanym?
Pan Jourdain. Nie, panie.
Covielle, schylając się i trzymając rękę na stopę nad ziemią. Znałem pana, kiedy pan był jeszcze o, tyli, nie większy.
Pan Jourdain. Mnie!
Covielle. Tak. Był z pana najładniejszy dzieciak pod słońcem: wszystkie damy brały pana na ręce, aby cię upieścić.
Pan Jourdain. Aby mnie upieścić?
Covielle. Tak. Byłem wielkim przyjacielem nieboszczyka pańskiego ojca.
Pan Jourdain. Nieboszczyka mego ojca?
Covielle. Tak. Był to bardzo zacny szlachcic.
Pan Jourdain. Jak pan powiada? [2]
Covielle. Powiadam, że był to bardzo zacny szlachcic.
Pan Jourdain. Mój ojciec?
Covielle. Tak.
Pan Jourdain. Dobrze go pan znałeś?
Covielle. Oczywiście.
Pan Jourdain. I znałeś jako szlachcica?
Covielle. Rozumie się.
Pan Jourdain. Nie, jacy to ludzie są, doprawdy!
Covielle. Jakto?
Pan Jourdain. Istnieją cymbały, którzy chcą we mnie wmówić, że on był kupcem.

Covielle. On, kupcem! To czysta potwarz; nigdy

  1. Scena piąta. Covielle przebrany: długa broda, strój wschodni.
  2. P. Jourdain protestował wprawdzie przeciw mieszczaństwu ojca, ale sam się zdumiał słysząc potwierdzenie jego szlachectwa.