Strona:PL Molier - Świętoszek (tłum. Zalewski).djvu/77

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
orgon.

Muszę przyznać, że człowiek jest nikczemne zwierzę.

walery.

Najmniéjsza zwłoka smutny obrót tu przybierze.
Powóz czeka na dole, w nim cię odwieźć mogę,
A tysiąc luidorów przyniosłem na drogę;
Nie traćmy zatem czasu; chociażby bez winy
W ucieczce szybkiéj środek dla pana jedyny.
W ten sposób pan przynajmniéj pierwszą przéjdzie grozę,
A na bezpieczne miéjsce ja sam cię odwiozę.

orgon.

Nie wiem, jak mam zawdzięczyć panu to staranie!
Dziś nawet podziękować ci nie jestem w stanie
I błagam tylko nieba, by zesłało chwilę,
W której mógłbym zapłacić ci za przysług tyle.
Żegnam was... ale zróbcie tutaj...

kleant.

Śpiesz, czas bieży;
Bądź spokojny, zrobimy, co zrobić należy.


SCENA VII.
Tartuffe, Urzędnik i poprzedni.
tartuffe (wstrzymując Orgona).

Nie tak spieszno, mój panie! niechaj pan przystanie,
Nie daleko będziesz miał wygodne mieszkanie.
Z rozkazu księcia areszt tu na pana kładę.

orgon.

Ha, łotrze! na ostatek chowałeś mi zdradę!
Tym ciosem pragniesz mnie się pozbyć jak najprędzéj,
Uwieńczasz twą nikczemność, dopełniasz méj nędzy.

tartuffe.

W słuchaniu pańskich obelg mogę być powolny,
Bo dla nieba wycierpiéć więcéj jestem zdolny.

kleant.

Zaiste, to szczyt cnoty działać w tym sposobie.

damis.

Nikczemnik jeszcze z nieba śmie urągać sobie.